Wstęp
Biografia to gatunek wyjątkowy. Ma trudne zadanie do spełnienia, jakim jest opis życia, doświadczeń i myśli innej osoby. Jednak to właśnie czyni ją ciekawą, ponieważ jest zbiorem poglądów piszącego oraz tych badaczy, którzy wcześniej próbowali uporządkować fakty, zrozumieć pisarza. Tworzy się więc swego rodzaju bogactwo spojrzeń na autora i jego dorobek literacki. Ponadto każdy z interpretatorów posiada własną, indywidualną perspektywę. „Cała interpretacja (…) zależy od umysłowości tego, kto się jej podejmuje”. W tym wypadku będzie to dostrzeżone u Miłosza pragnienie Boga, przedstawienie jednego z wielu aspektów życia człowieka, jednak moim zdaniem najważniejszego. Biografia posiada w swoim obrębie gatunkowym dwie oceny: obiektywną, dzięki dystansowi, oraz subiektywną, ponieważ widzimy innych wyłącznie przez pryzmat własnych poglądów, myśli, przeżyć. A więc biograf wychwytuje w twórczości pisarza nowy sens, zupełnie odmienny.
Czesław Miłosz w poezji i utworach prozatorskich, listach i swobodnych wypowiedziach ciągle wracał do tematu Boga. Boga w świecie, ludziach, a przede wszystkim w nim samym. Z niezwykłą wytrwałością starał się zrozumieć naturę Stwórcy i odnaleźć Jego obecność, działanie. Poglądy i postawy przekazane w dzieciństwie będą mu towarzyszyć w dorosłym życiu i przyczynią się do zwycięstwa światopoglądu religijnego. Zaowocują nieraz powrotem do Tego, który jak wydaje się, milczy. Miłosz będzie starał się do końca uporządkować myśli, wzbogacając swoją poezję o metafizyczną przestrzeń, zostawiając czytelnika z pytaniami i zachętą, by wierzyć. Mimo wszystko, a czasem wbrew wszystkiemu. Zaprzeczając rozumowemu ujęciu, bo Jego nie można pojąć intelektem. Św. Jan od Krzyża pisał, że „Bóg przebywa i jest obecny substancjalnie w każdej duszy”. Ten, który dopuścił do stworzenia i narodzenia, utrzymuje również jego bytowanie, inaczej przestałby istnieć. Stąd rodzi się pragnienie bycia z Bogiem, dzielenie się z Nim wszystkimi doświadczeniami życiowymi. Jest to naturalna skłonność duszy ukształtowanej do relacji. Św. Tomasz z Akwinu wyrażał to w słowach, że Bóg jest obecny w dziele, które stworzył i podtrzymuje je dopóki istnieje. J. Maritain tak tłumaczy antropologiczny punkt widzenia świętego: człowiek jest „maleńką cząstką materii będącą jednocześnie światłem samym w sobie – istotą żebrzącą, a komunikującą się z Istotą Absolutną – śmiertelnym ciałem o wartości wiecznej”. Podsumowując, powołaniem człowieka jest życie przyrodzone i nadprzyrodzone. Nieśmiertelna dusza pragnie „transcendentować świat materialny i poszukiwać Boga”. Święty uważał, że istnienie Boga
„nie jest artykułem wiary w ścisłym znaczeniu, ponieważ jest to prawda, której można dowieść; akt wiary staje się czymś pośrednim pomiędzy przygotowującym go osądem rozumowym, a naukowym dowodem”.
Czy dlatego Miłosz zgłębiał jego teologiczne dzieła? Wiara może być oparta na rozumowych argumentach, lub objawiona przez Stwórcę – co jest łaską. Często człowiek posiada głębokie przekonanie, którego nie potrafi wyjaśnić, czy udowodnić.
Czesław Miłosz miał różne momenty swoich walk duchowych, które prowadziły go od pewności do zwątpienia. Mimo tych wahań, podłoże, grunt światopoglądowy od początku do końca był chrześcijański. Celem tej książki jest interpretacja w ujęciu biograficznym tych treści twórczości Miłosza, które w bezpośredni lub pośredni sposób odnoszą się do wiary chrześcijańskiej. Jej zamierzeniem jest ukazanie religijnej, czy teologicznej świadomości i wyobraźni Miłosza, dzięki którym można zarysować kształtowanie się drogi duchowej, a także określenie funkcji elementów biblijnych w budowaniu tekstów literackich, co pozwali na głębsze zrozumienie konkretnych utworów (…) dotarcie wreszcie poprzez te motywy do sposobów myślenia i przeżywania człowieka, do jego antropologicznej i religijnej świadomości. Julia Hartwig we wstępie do wydania Wierszy wszystkich noblisty napisała, że
„jasność i ciemność rozdziela w swoich wierszach z rozmysłem. Kieruje nim poczucie poetyckiej misji: sławi dobro i wyraża dziękczynienie za dar istnienia… Wspomaga go w tym religijna wiara, w której mimo chwil zwątpienia trwa niezachwianie. Należy do tych, którzy otwarcie mówią, kim są i do czego przynależą: jest chrześcijaninem i synem Kościoła, pisze wiersz na cześć Papieża. Jak godzi szlachetną prostotę tych wyznań z towarzyszącym mu niepokojem myśli, który czyni jego poezję tak pasjonującą w lekturze? Wynika to zapewne z bogactwa jego osobowości unikającej łatwych rozwiązań”.
Czas nad Niewiażą
Ta droga zaczyna się we wczesnym dzieciństwie, kiedy jeszcze mało świadomy Czesław choruje na dyfteryt. I to, co powtórzą mu we wspomnieniach dorośli, Miłosz uwieczni w autobiograficznej powieści Dolina Issy: „matka […] biła głową o ścianę i na kolanach szła przez pokój, krzycząc, błagając zmiłowania. Podniosła złączone ręce i przysięgła: że jeżeli […] wyzdrowieje, ona odbędzie pieszo pielgrzymkę do cudownego obrazu Matki Boskiej Ostrobramskiej w Wilnie. I natychmiast nastąpiło polepszenie”. Weronika Miłosz była praktykującą katoliczką, która nie potrafiła wyjaśnić synowi prawd teologicznych, ale za to z rozbrajającą szczerością mówiła: ”każdy chwali Boga jak umie”.
Miłosz zostaje wychowany w atmosferze „świętości rozproszonej”, co można wyjaśnić jako typową mieszankę wiary w Boga i diabelskich mocy z wyobraźnią pogańską. Jego mocne związanie z matką, Weroniką, i jej silne związanie z katolicyzmem jest pierwszym pomostem, między małym chłopcem z Litwy a Stwórcą. Ukaże to w wersach wiersza o swoich przeżyciach wewnętrznych, gdy boso biegał nad Niewiażą, wyczuwając Obecność:
Pełno jej było w powietrzu, dotykała, obejmowała mnie.
Przemawiała do mnie zapachami trawy, fletowym głosem wilgi, ćwirem jaskółek.
W jego rzeczach osobistych z dzieciństwa był obrazek Matki Boskiej otrzymany od księdza, a Ona podobna do jaskółek. W jego dziecięcej wyobraźni mieszała się wiara z przyrodą i pięknem, poczuciem estetyki, które już zawsze będą wiernymi towarzyszkami. Natomiast Bóg – ten zawsze będzie go zaskakiwał:
Zesłał mu na pocieszenie myśli, jakie dotychczas nigdy go nie nawiedzały. Lubił rozkraczać nogi, stojąc na trawniku, pochylać się i patrzeć przez ich bramę na drugą stronę: tak odwrócony, park okazywał się niespodzianką. Post również przemieniał nie tylko jego, ale także to, co widział. Więc czy wtedy świat przestawał być, czym był dotąd? Nie. I to nowe i to dawne istniało w nim równocześnie. Jeśli tak, to może niezupełnie ma się rację, wytaczając pretensje do Boga za to, że źle wszystko urządził, bo skąd można wiedzieć, czy któregoś dnia nie obudzimy się i nie odnajdziemy jeszcze jednej niespodzianki.
Miłoszowi jako dziecku nie była też obca modlitwa, jak sam wyznaje w noweli Obrachunki, kiedy to był przerażony złudnym widmem choroby w swojej rodzinie, patrząc na „kruchość i chwiejność charakteru” swego stryja chorego na gruźlicę, który poddał się zupełnie swojej niemocy. Pisarz szukał więc pomocy i mocnej ręki potrzebnej w doświadczeniach losu, która będzie go chronić i da poczucie wsparcia „modliłem się, modliłem się naprawdę, błagając Boga o siłę, tylko o siłę”. Chodziło o posiadanie siły wewnętrznej, o pewien dar przekraczania siebie, uporu w dążeniu do celu z zachowaniem godności, umiejętności pokonywania własnych słabości związanych z uwarunkowaniami charakteru i odziedziczonych cechach rodzinnych. Jego wiara była ufna i pełna nadziei a kolejne losy potwierdzą, że został wysłuchany.
Dorastanie
Po tych wydarzeniach przyszedł zły i „posiał chwast”. Miłosz jako gimnazjalista nadal fascynował się przyrodą (jeszcze jako starszy poeta ciągle malował kwiatki na marginesach wierszy).W młodzieńczym wieku poznawał świat natury przeglądając atlasy, zgłębiając botanikę, ornitologię, zostaje kustoszem Koła Miłośników Przyrody. Jego ojciec zajmował się myślistwem i zabierał go na polowania. Porównywanie się z ojcem, który w tych dziedzinach go przewyższał, przyniosło tylko ból i brak wiary w swoje możliwości, a świat przyrody stracił swój początkowy urok popychając w stronę pytania – unde malum?
Jeżeli prawem Natury jest morderstwo, jeżeli przeżywa silny, a ginie słaby, i tak od milionów, milionów lat, gdzie jest miejsce dla dobrego Boga? Czemu człowiek na malutkiej gwieździe zawieszonej w pustce, nie więcej znaczącej niż drobnoustroje pod mikroskopem, wyłącza swoje cierpienie, takie samo jak ptaka z przestrzelonym skrzydłem i zajęcy pożeranych przez lisy, dlaczego ono ma być tylko godne uwagi i Odkupienia?
Jego rozumienie Boga jest – jak większości ludzi w tym wieku – pełne dziecięcej wyobraźni, w której Bóg stwarza harmonijny świat, i ten raj trwa do dziś. Ale brakuje mu zrozumienia prawdy teologicznej o grzechu pierworodnym i jego konsekwencjach, co tłumaczyłoby przemoc w przyrodzie. Pierwszy grzech, zgodnie zmyślą św. Augustyna i św. Jana Pawła II, polega na miłości siebie, aż do negacji Boga. Z negacji istnienia bytu najwyższego rodzi się pokusa zastąpienia Boga, oceniania co jest dobre, a co złe – według osobistego uznania. Stąd biorą się wszystkie tragedie człowieka, aż po systemy totalitarne. Człowiek poznał dobro i zło, a więc rości sobie prawa do uznawania co jest dla niego, a nawet dla innych najlepsze. Niestety nie posiada tak wnikliwej wiedzy. Gubi się w domysłach, sprawia cierpienie, ale przede wszystkim nie może odpowiedzieć sobie na pytanie skąd zło? Tendencja do zaprzeczania istnienia Stwórcy ma swoje korzenie w filozofiach pooświeceniowych i w różnych formach trwa do dziś. „Odrzucono to, co najgłębiej stanowi o człowieczeństwie, czyli pojęcie ‘natury ludzkiej’ jako ‘rzeczywistości’, zastępując ją ‘wytworem myślenia’ dowolnie kształtowanym i dowolnie zmienianym według okoliczności”.
W gimnazjum Miłosz odkryje jeszcze inne prawa rządzące w świecie wierzących dorosłych i z tymi prawami nigdy się nie pogodzi. Spotkanie z księdzem (nauczycielem religii) ks. Chomskim, rygorystykiem oraz cotygodniowe msze w elitarnym towarzystwie zaskoczyły młodego człowieka dla którego wiara była czymś czystym i pełnym szczerości: „Jak to może być, żeby ich Bóg był jednocześnie moim Bogiem?”.
To zdziwienie, a poniekąd bunt doprowadzą do nieustannych prób zrozumienia, zgłębiania myśli religijnych, aż do odkrycia, że zło ma w rękach nie tylko naturę, ale i człowieka. Pojęcie dobroci Boga wpisze się u Miłosza w jednoczesne panowanie zła, którego nie umie wyjaśnić, jednak mimo licznych wahań i rozczarowań nie rezygnuje z pojęcia Boga jako Opatrzności, a siebie podsumuje: „sekretny zjadacz trucizn manichejskich”. Według księdza Jerzego Szymika manicheizm wziął się z głębokiej wrażliwości i chęci wyjaśnienia cierpienia. „Nie ugrzązł w doktrynalnych zawiłościach, ani w teologicznych sporach o detale, ani w heretyckim zaułku”. Ksiądz Józef Tischner wręcz twierdzi, że podążając „diabelskim tropem”, drążąc niemal obsesyjnie temat zła, autor dozna głębokiej duchowej przemiany.
W tamtym czasie wpływ na podejście do wiary u Miłosza miały dwie osoby. Pierwsza z nich to matka pisarza, Weronika Miłoszowa, praktykująca katoliczka, która jednak nie potrafiła wyjaśnić synowi teologicznych prawd, ale za to wierzyła, że wszystko co się człowiekowi przydarza ma swoją przyczynę, „świat był dla niej miejscem sakralnym”. Jednak czy zbuntowany nastolatek, zgłębiający gnostyckie i manichejskie teorie był w stanie przyjąć prostotę prawdy?
Drugą osobą był ksiądz Leopold Chomski, któremu poświecił dwa teksty poetyckie – Do Księdza Ch. i Ksiądz Ch., po latach. To jeden z kilku nauczycieli, który wywarł na młodego Miłosza wielki wpływ. I może dlatego zapamiętany do końca życia, bo pełen sprzeczności, od sprzeciwu do podziwu. Spotkanie z księdzem – nauczycielem religii i rygorystykiem, w niewidoczny sposób kształtowało jego osobowość. Była to walka pomiędzy dojrzewającym, zbuntowanym chłopcem, widzącym w tej sytuacji możliwość postawienia na swoim. Nie ugiął się pod przymusem okazywania dowodów uczestnictwa w rekolekcjach i comiesięcznej spowiedzi. Sytuacja stała się napięta i doprowadziła do otwartego konfliktu. W tamtym czasie często wyrzucany za drzwi zbuntowany uczeń dokonał podziału na religię związaną z prawem i kultem (zewnętrznymi objawami, powierzchownymi), a szczerą wiarą, która jest dialogiem wewnętrznym człowieka z Bogiem i miłością do innych, jak to określał – obowiązkiem społecznym. Ks. Chomski, „burza zapomniana”, zapewne nie potrafił dojść do zgody z młodym buntownikiem, ale jego postawa została zapamiętana przez pisarza, stał się dla niego poniekąd niedoścignionym wzorcem. Miłosz pisał: „Do ciebie, słyszącego głosy niemych chórów”, ukazując głęboką wiarę nauczyciela oraz:
„Góry ciemne jak irys w trawie mokrych sadów,
oczy kobiet, ich uścisk w mgle zbielałej nocy
na popiół, na płyn cierpki pełen skrytych jadów
zamieniłeś tnąc słowem z dawidowej procy.
wesele ciał, złączonych z wodami i ogniem,
górą lecących ptakiem, rybą mknących dołem,
nienawiścią paliłeś, aż sczerniałe głownie
spadły w noc, a noc była dla ciebie – kościołem”.
Z tekstu wynika, że nauczyciel wykładał nastoletnim uczniom wiedzę o nocy mistycznej, co jest początkiem drogi duchowej do Boga. Nocy, która jest zamknięciem zmysłów, a więc rezygnacją z tego świata i skierowania się ku duchowym celom. Uczył ich pogardy dla tego co zastali, a skierowaniu się ku wyższym celom, zachęcając: „ziemia drży, drzewo milknie, kiedy stąpa prawy”. Do tej nauki Miłosz wracał często w swoich wierszach, pisząc, że nie potrafił zrezygnować ze zmysłowego poznawania świata. Jednak przyznał, że „poznał nicość form powabnych i otośmy już obaj z jednego zakonu”, kilka wersów niżej zdradził poznanie „morza nicości”. Doświadczenie trudu bycia dorosłym i przemijania spowodowało przyznanie racji nauczycielowi, wręcz poczucie braterstwa:
„pogodzeni jesteśmy po długim skłóceniu,
wiedząc, że z szczęścia ludzi kamień na kamieniu
nie zostanie.
Ziemia usta rozewrze, w jej dudniącej katedrze
Chrzest odbiorą ostatni poganie”.
Odtąd jego „ciało jest czułą kołyską dla mocy, w których płaczu zawiera się wszystko”. Jest to nawiązaniem do słów św. Pawła w Liście do Rzymian:
„Sądzę bowiem, że obecnych cierpień nie da się porównać z przyszłą chwałą, która ma się w nas objawić. Stworzenie więc ufnie oczekuje objawienia synów Bożych, gdyż zostało poddane marności – nie z własnej woli, ale przez Tego, kto je poddał – w nadziei, ze zostanie wyrwane z zepsucia, które je zniewala, do wolności, którą jest chwała dzieci Bożych”(Rz 8, 18-21).
Wiersz Do księdza Ch. napisany w 1934 roku, przed wyjazdem Miłosza do Paryża jest pragnieniem szczerego wyrażenia swoich uczuć i poglądów. Tytuł z adresatem może wskazywać, że Miłosz chciał opisać swoje zranienie spowodowane „grymasem niesławnym”. Nitka powiązania zostaje spleciona na zawsze. Ksiądz był dla Miłosza kimś wyjątkowym, widzącym świat zupełnie inaczej, jego radykalizm pójścia za tym, co nadprzyrodzone, ujawniający się na zewnątrz jako prawie fanatyczne podejście, jest niezrozumiałe, ale na pewno podziwiane.
W Rodzinnej Europie Miłosz wspomina, że był dla niego „bardzo obecny, kiedy dowiedział się po II wojnie światowej, że odmówił wyjazdu z naszego, zabranego przez Związek Sowiecki, miasta. Straszliwy i niezłomny, został ze swoją parafią”. Kilkanaście miesięcy później ksiądz umiera:
„pobity przez nasłanych zbirów Imperium,
Ponieważ światu nie chciał się pokłonić (…)
Z obu stron podtrzymywali jego ręce,
Kiedy na ołtarz podnosił hostię i wino”.
Autentyczny podziw, pozostania wiernym ideałom, miłości do ludzi, chęci służenia, zostaje wyrażony w słowach najbardziej niesfornego ucznia, który pewnie został dobrze zapamiętany przez nauczyciela. Pisarz w sposób radykalny przekroczył swoje wcześniejsze wahania, daje nam w całej szczerości obraz człowieka uwikłanego w ciało, czującego dogłębnie swoją małość i słabość, ale mimo to duchowego, skłaniającego się w stronę Boga:
„Nie mogłem Go jednak odróżnić od rytmu mojej krwi
I fałsz jakiś czułem dążąc modlitwą w zaświaty.
Nie byłem człowiek duchowy, ale wciałowzięty,
(…)
I nieposłuszny, ciekawy, na stopniu, którymś do piekła,
Łatwy do przywabienia najnowszą ideą”.
Ukazał swój duchowy stan, wewnętrzne i bardzo osobiste doświadczenie, prawdziwe szukanie Tego, który się ukrywa. Miłosz stał się obrońcą tego, co daje „nadzieję, płynie pod prąd daremności”, wierzy głęboko w istnienie „poza”, poza zrozumienie umysłu człowieka, poza życiem i śmiercią.
W wierszu Ksiądz Ch., po latach otwarcie porównał się do autorytetu, pytając „A ja, czy nie pokłoniłem się” księciu tego świata?. To moment rachunku sumienia, pozytywnego rozliczenia po pięćdziesięciu latach, i zarazem przyznania, że zły ma swoje sposoby na uwikłanie człowieka w fałsz, ale wola ludzka jest silniejsza, czyste intencje są już zwycięstwem:
„Nie chciałem jemu służyć. Pracowałem
po to, żeby odwlec jego zwycięstwo.
Żeby zajaśniał Bóg ze swoją anielską rzeszą,
Który jest wszystko władny, ale nierychliwy”.
Miłosz siedemdziesięciotrzyletni to „dawny uczeń” tłumaczący nad Pacyfikiem Apokalipsę św. Jana, nadal wierny swojemu obrazowi wiary, wspominający ślubowanie wierności w kaplicy przy świecach cicho gaszonych przez nauczyciela, któremu, jak napisał w Rodzinnej Europie „zawdzięcza wrażliwość na zapach siarki piekielnej, zasadniczy dualizm, trudności w nawiązywaniu przyjaźni z tym drugim w nas, nad którym nie panujemy, a musimy przełykać wstyd za niego”. Wyznał otwarcie, że nie potrafił oddzielić ciała od duszy, wyczuwał własny fałsz na modlitwie, był „nieposłuszny” i „ciekawy”, wciąż słyszał głos mówiący: „bądź wolny od winy i grzechu”. To usprawiedliwienie się i zarazem rachunek z dotychczasowego życia. „Bo tyle mego, co zręczności moich rąk. Byłem homo Faber, sprawca, tworzyciel, fabricator, budownik”. Jego powołaniem było pisanie, podobnie rozumiał to Mickiewicz, jako pośredni sposób służenia ludziom, „bo nie umiem siebie wyobrazić pośród uczniów Jezusa”. Dodawał jednak „nigdy nie mogłem zrozumieć, skąd brał się mój upór”. Przyznał się też do nieodpartego wrażenia, że właśnie w ten sposób „spełnił zamysły milczącego Boga”.
Rok 1935
W 1935 roku Miłosz przebywa w Paryżu i odwiedza schronisko dla bezrobotnych Polaków w Levallois–Perret, gdzie odkrywa straszne miejsca, brudne baraki i garaże oraz utrudzonych nędzą ludzi, bezradnych i sięgających po alkohol. Skutkiem tego będzie najpierw bunt przeciw tym z Champs–Elysees, który zamieni się we współczucie i modlitwę – prośbę:
Boże miej litość nad Levallois,
Wejrzyj pod dymem zatrute kasztany,
Daj chwile szczęścia słabym i pijanym,
Dłoń Twoja mocna w opiece ich ma
(…)
Ciemność. Milczenie. Most daleki gra.
Wiatr w Kainowych drzewach dmie strumieniem.
Nad pustką ziemi, nad ludzkim plemieniem.
Oskar Miłosz
W tym samym roku nadszedł też przełom w światopoglądzie Miłosza, na co wpłynął jego stryj, Oskar Miłosz, co zaowocowało „oryginalnymi i nieortodoksyjnymi koncepcjami teologiczno – poetyckimi związanymi z mistyką i metafizyką światła”. Sam poeta uwieczni go w wierszu Czeladnik:
Biografia tego człowieka jest, moim zdaniem, tak ważna,
Jak życiorysy świętych i proroków,
Bo wykracza poza tak zwane zjawiska literackie.
To spotkanie spowoduje zmianę w dotychczasowym myśleniu. Pozwoli znaleźć Miłoszowi sens jego istnienia jako poety, który nadał mu sam Stwórca. Oskar Miłosz sięgał do Biblii, a konkretnie do proroków i z nimi utożsamiał pisarza, uważał, że tego rodzaju talent jest darem Boga, zaplanowanym od zawsze. Poeta to ktoś, kto dostrzega więcej i pośredniczy między Bogiem a ludźmi: „pobyt każdego z nas każe nam przypuszczać, że obarczono nas jakąś misją i że z tego zadania każdy musi się wywiązać, że jest to po to, by czynić, i tylko w czynie jest sens, tylko czyn usprawiedliwia”. Od tego momentu zmienia się poezja Miłosza, w której można odnaleźć coraz więcej odniesień do wiary. Pisarz w sposób radykalny przekroczył swoje wcześniejsze wahania, daje nam w całej szczerości obraz człowieka uwikłanego w ciało, czującego dogłębnie swoją małość i słabość, ale mimo to duchowego, skłaniającego się w stronę Boga:
Nie mogłem Go jednak odróżnić od rytmu mojej krwi
I fałsz jakiś czułem dążąc modlitwą w zaświaty.
Nie byłem człowiek duchowy, ale wciałowzięty.
Ukazuje swoją duchową drogę, wewnętrzne i bardzo osobiste doświadczenie, prawdziwe szukanie Tego, który się ukrywa i odczucie swojego stanu, pierwiastka pchającego go w złą stronę z jednak mocnym przekonaniem siły boskiej. Miłosz staje się obrońcą tego, co daje „nadzieję, płynie pod prąd daremności”, wierzy głęboko w istnienie „poza”, poza zrozumienie umysłu człowieka, poza życiem i śmiercią. Podskórnie wyczuwa swoją pewność, że nic nie dzieje się przez przypadek, że wszystko co ma i to kim jest ma swoją głęboką wartość i sens. Jakby przyglądając się tej swojej refleksji, pisze:
„I skąd wiara, że tętno niecierpliwej krwi
Spełnia zamysły milczącego Boga”
Od tego momentu broni też prawdy i widzi ogromny sens każdej twórczości. Piętnuje kłamstwo i „jedynie »piękne zdania«”, nie zgadza się również na „gmach kultury odartej z wartości duchowych”. Przestrzega poetów przed słabościami:
„I widzę was, artyści, którzyście zapomnieli
Że prawda człowieka jest prosta i trzeba wyrażać ją prosto”.
Pisarz nie może sobie pozwolić na odejście od tego co fundamentalne, prawda w człowieku i o człowieku jest jedynym wyznacznikiem. Bez tego wszystko traci grunt, a wszelka działalność staje się maską i sceną. Zaprzecza mocno nihilizmowi, który głosi „brak celu, sensu, znaczenia i wartości życia”, nie zgadza się na pustkę i poddanie człowieka wypadkowości czy przypadkowości bycia.
„Straszna jest nuda i smutek świata, wyrzekającego się łaski Boga”.
Z całą szczerością sprzeciwia się twórczości pojętej jako „ćwiczenie stylu”, broni czystego sumienia i postępowania w zgodzie z sobą, w całkowitym odrzuceniu kłamstwa, które dręczy i odrywa od bycia człowiekiem i związanej z tym godności. Zachęca do spojrzenia z innej perspektywy, widząc w każdym człowieku cząstkę – obecność Boga, co daje możliwość zachwytu nad „łaską grzesznych, Nieopowiedzianą”, bo „cóż by zostało z nas gdyby odjąć ten głód ugięcia kolan i zachwycenia”.
Miłosz, jak pisze Andrzej Franaszek, „dostrzega wokół siebie (a zwłaszcza w sobie) religijny głód, potrzebę wiary, która często chce doznań zbyt łatwych i szybkich”. Swoją potrzebę dzielenia się z innymi własnymi przemyśleniami spełni w Traktacie moralnym, w którym w przenikliwy sposób mówi do czytelnika:
Żyjesz tu, teraz. Hic et nunc.
Masz jedno życie. Jeden punkt.
Co zdążysz zrobić, to zostanie.
Przekonuje o ułudzie troski o przyszłość, zwracając uwagę na teraz, które bezpowrotnie mija, ale jest najważniejsze. Pisze również o dobrym dystansie do wszystkiego co napisane oraz kwestii eliminacji, która jest dyscypliną odrzucania tego, co zbędne, niezgodne z przekonaniami i zmysłem moralnym. Kończąc Traktat z właściwym sobie, humorystycznym przekąsem, pisze:
A ocalenie tylko w tobie .
Jest to po prostu może zdrowie
Umysłu, serca równowaga,
Bo czasem prosty lek pomaga.
Poeta zdaje się powoli dąży do odkrycia, że „etyka, wiara i sztuka łączą się w pełny sposób, dopełniając”.
Wiara, nadzieja, miłość
W czasie II wojny światowej, w 1943 roku Miłosz pisze Świat. Poema naiwne, które są powrotem do świata wspomnień i ucieczką przed zastaną rzeczywistością. Podmiot liryczny na moment staje się małym chłopcem. Istnienie pierwiastka dziecka to gwarant możliwości zachwytu nad światem, odkrycia szczerego „ja”. Dorosły w pewien sposób traci czystość serca i nie potrafi odbierać rzeczywistości inaczej, niż przez pryzmat własnego „chcę, oczekuję, sądzę”. Do tego dochodzi ocenianie, ambicje własne lub narzucone oraz kłamstwa, w które człowiek zdąży uwierzyć zanim się spostrzeże. Dziecko Miłosza to ta część człowieka, która pragnie miłości, matki i „dymiącej zupy”- poczucia bezpieczeństwa nienazwanego, które się bardziej czuje niż określa. Powrotu do beztroskiego czasu przestrzeni i przyrody, łagodnie przypominającej o Tym, który ją stworzył, gdy świat był jeszcze tutaj albo tam – pokazywany małym palcem. Okazuje się, że jest to najlepsza cząstka człowieka, ponieważ pozwala na wiarę bez analitycznego zrozumienia, definicji i teorii. Ta właściwość człowieka, jeśli zostanie zapomniana, zamyka drogę do poznania Boga. Trzy najważniejsze teksty Wiara, Nadzieja i Miłość są nawiązaniem do tradycji biblijnej i dowodem mądrości autora. Wiara w to, że wszystko co nas otacza jest konieczne, bo związane z sensem istnienia, że nie ma niczego, co byłoby tegoż pozbawione, nawet „kamienie są po to, żeby nogi nam raniły”. Poeta przekazuje znaczenie istnienia zła, odkrywa, że wszystko ma swoją drugą stronę – w przyrodzie i ludziach – co jednak nie przesądza o niczym. Do człowieka należy wybór. On nie może zaistnieć bez nadziei. Ostatni z cyklu wierszy – Miłość – mówi o postrzeganiu drugiego człowieka. Odrzucając wszystko to, co negatywne, krytyczne, możemy odkryć miłość do innych. A to nie pozostaje bezowocne. Zmiana jest natychmiastowa – uleczenie serca ze zmartwień i zupełnie nowe spojrzenie na świat w którym „ptak […] i drzewo mówią: przyjacielu”. Miłosz odkrywa w sobie cząstkę boskości – miłość i zrozumienie sprawia zmianę w postrzeganiu świata i ludzi. Podobne duchowe doświadczenie przekazał w wierszu Dar.
Lata 1951 – 1959
Kolejne wybory pisarza zadecydowały o dalszym jego życiu. Zerwanie z komunizmem, radykalne odrzucenie kłamstw politycznych, a co za tym idzie w kolejnych latach prześladowanie, powrót do rodziny, zamieszkiwanie we Francji, a potem w Stanach Zjednoczonych-to wszystko dało mu poczucie bezpieczeństwa i świadomości, że jest na dobrej drodze. Pobyt w Berkeley, wykłady i odkrycie nowej pasji nauczyciela pozwoliło mu na pozbycie się toksyn przeszłości, podarowanie spokoju i ciszy rodzinnej na jakiś czas. I wciąż powraca myślą do Boga prosząc Go:
Daj mi na nowo wzrok i słuch, ażebym poznał świat i pochwalał piękność Twoich dzieł.
Moja słabość jest niezmierna, w dzień i w nocy pamiętam moje błędy.
Dziękuję Ci za chwile rozpaczy bo bez nich nie zrozumiałbym, że jestem niczym jeżeli nie zwracam się do Ciebie.
Chroń mnie od tego, który jest Księciem kłamstwa.
Jego głos jest słodki i przenika we mnie kiedy mówi o prawdzie, sprawiedliwości i ludzkości.
Jego głos jest twardy i zostawia mnie bezbronnym, kiedy obraca przeciwko mnie swoje szyderstwo.
Mądry i widzący jasno, jałowy na zawsze, wzywa aby
iść za nim do kresu [?krainy?] wiecznej pustki.
Człowiek zatruwany systematycznie kłamstwem musi odreagować. Nie istnieje lepszy sposób niż modlitwa i rozmowy o wierze, jakie prowadził w tamtym czasie z Karlem Jasperem czy Albertem Camusem. Ten ostatni wyznał mu, że jako ateista posyła dzieci do komunii, aby poznały tradycję biblijną.
Wielki wpływ na Miłosza mieli spotykani na jego drodze ludzie i ich poglądy, jak wspomniany wcześniej Oskar Miłosz. Do nich niezaprzeczalnie należała również Jeanne Hersch. Sam poeta przyznawał, że wiele się od niej nauczył. Niektóre z nich warto przytoczyć:
1. Rozum jest wielkim boskim darem i należy wierzyć w jego zdolność poznania świata,
2. Prawdomówność jest dowodem wolności, a po kłamstwie poznaje się niewolę,
3. Niezależnie od losu wyznań religijnych powinniśmy zachować „wiarę filozoficzną”, czyli wiarę w transcendencję, jako istotną cechę naszego człowieczeństwa,
4. We własnym życiu nie wolno poddawać się rozpaczy z powodu naszych błędów i grzechów, ponieważ przeszłość nie jest zamknięta i otrzymuje sens nadany jej przez nasze późniejsze czyny.
Berkeley, 1960 – 1986
Jesienią 1960 roku Miłoszowie przenoszą się do Berkeley, gdzie znajdują wreszcie swoje miejsce – dom oraz stałą pracę. Autor wydaje tom Król Popiel i inne wiersze, w którym pisze:
A jeżeli Pascal nie został zbawiony
i te wąskie ręce, w które włożono krzyżyk,
to on, cały, jak nieżywa jaskółka
w pyle, pod brzękiem jadowito błękitnych much?
A jeżeli oni wszyscy, klękający ze złożonymi dłońmi,
Miliony ich, miliardy ich, tam kończyli się, gdzie ich złudzenie?
Nie zgodzę się nigdy. Ja dam im koronę.
Umysł ludzki jest wspaniały, usta potężne
I wezwanie tak wielkie, że musi otworzyć się raj.
To niebywałe wyznanie zawiera w sobie wiele napięcia emocjonalnego i niezwykłą wiarę w potęgę ludzkiego rozumu. Mamy tu jakby dialog autora ze swoim wewnętrznym ‘ja’ – wątpiącym. Dwie przeciwstawne siły i racje: myśl niewiary, dająca chwilowe odczucie bezsensowności życia, pozornie powinna prowadzić do rezygnacji, powoduje jednak skutek całkowicie odwrotny. Budzi w Miłoszu mocno zakorzenioną wiarę w człowieka, jego zdolności umysłowe, oraz moc słowa, zdolnego otworzyć nawet bramy nieba. Pisarz często przyznawał, że dostrzega w sobie samym pewnego rodzaju złożenie kilku osobowości, głosów wewnętrznych, które często ujawniają się w wierszach, czy wypowiedziach.
W 1965 roku pisze również Gucio zaczarowany – chcąc ogarnąć świat z góry, z właściwą sobie pokorą wyznaje, że jego świadomość „nie rozumie zasady węża i drzewa”, dlatego „czyta Tomasza z Akwinu albo Śmierć Boga (takie protestanckie dzieło)”. Jednak jego pragnienie Boga jest na tyle silne, że w wierszu Veni creator z tomu Miasto bez imienia zamienia się w modlitwę-prośbę do Ducha Świętego, aby przyszedł objawiając się w formie widzialnych znaków. Jego prośba jest uzasadniona zmysłowo –„potrzebuję widzialnych znaków”. Jednak ten sam argument zostaje zaraz obalony „ale rozumiem, że znaki mogą być tylko ludzkie”. Prosi więc o znalezienie, postawienie, na swojej drodze człowieka, w którym będzie mógł dostrzec samego Boga. Nie prosi o to dla siebie-to cecha Miłosza w całej jego twórczości – uznanie swojej małości z niezłomną chęcią poznania Go.
Ważnym elementem twórczości Miłosza jest bardzo osobiste wyznanie własnych słabości, miał ciągłe wyrzuty sumienia, poczucie „winy i wstydu”. Po czym wyznaje, że odnalazł powód swojej rozterki:
Tak oto uwierzyłem
w Grzech Pierworodny,
który nie jest niczym innym
niż pierwszym zwycięstwem ego.
Dokonuje też odkrycia i wyznaje adresatowi listu – Radży , że potrzebny mu był Bóg, który kocha i rozumie słabości, pochyla się nad człowiekiem zranionym . Dlatego nieobca była mu modlitwa o przyjście Królestwa, walka i samolubna samo-nienawiść.
W czasie choroby żony Czesław Miłosz będzie częstym gościem a nawet dobrym przyjacielem Boga ze względu na liczne odniesienia w swoich poezjach. Szuka u Niego pomocy i gorliwie modli się w doświadczeniach, podobnie jak Hiob pytający „Dobro przyjęliśmy z ręki Boga. Dlaczego zła przyjąć nie możemy?”. Poeta napisze: „gorzko Boga w nieszczęściu chwalić, myśląc, że nie uratował, chociaż mógł”–o chorobie swojego syna i żony. Uparcie i wytrwale jest wierny tej drodze. W miejscowości Pornic nad Atlantykiem zachwyca się kościołem Madonny Ocalenia i z pokorną szczerością pisze:
„Zaiste, ocean czyni z nas to, czym jesteśmy naprawdę:
Dziećmi mającymi przez chwilę mądrość kapitanów”.
Rachunek sumienia i oswajanie siebie słabszego niż zwykle znajdą swój upust w gorliwości tłumacza Księgi Mądrości, Psalmów oraz Księgi Hioba. Przemyślenia na temat biblijnych stron zawarł poeta w wersach choćby Lektury zachęcającej do czytania Ewangelii w oryginale. Fascynacja Biblią ujawnia się jednak przede wszystkim w odkryciu, że tamte wydarzenia były zaledwie wczoraj, a dziś „znaczą to samo” i trwają nadal. U Miłosza czas jest pojmowany w dwojaki sposób, metafizycznie i linearnie: „wieczna chwila to jedna z wielu ziemskich chwil, jest wieczna, ale jednocześnie” trwa tutaj, jest „tego świata elementem”. Według pisarza człowiek ma naturalnie wpisane pragnienie Boga, ponieważ instynktownie wyczuwa, że tylko takie poznanie pozwala zgłębić nurtujące go pytania. Bez Niego świat pogrąża się w rozpaczy. Wiersz Oeconomia divina można zinterpretować pod kątem takiej potrzeby Absolutu. Najbardziej dotkliwie Stwórca pokazuje człowiekowi jak jest zależny od prawdy wtedy, gdy „zostawia wnioski i nie mówi nic”, więc autor rozpaczliwie apeluje do swoich braci w człowieczeństwie:
„Błagajmy, niech będzie nam wrócona
Druga przestrzeń” .
Dar starości
Pisarz starając się zrozumieć swoje przemyślenia, zawiera je w jednym utworze, będącym podsumowaniem, albo jej próbą, dlatego w 2001 roku powstaje Traktat teologiczny. Oto jak wyjaśnia jego napisanie:
„Dlaczego teologia? Bo pierwsze ma być pierwsze. A tym jest pojęcie prawdy”.
Jest to nawiązanie do słów św. Augustyna, który wyraził tą myśl w słowach „Jeżeli Bóg jest na pierwszym miejscu, wtedy wszystko inne jest na właściwym miejscu”. Zwierza się ze swojego stanu duchowego, za jedyny cel stawia sobie zbawienie. Są to przemyślenia doświadczonego człowieka, wyraz wdzięczności usytuowany w poezji, swoista spowiedź z lat młodzieńczego buntu i „samolubnej pychy”. Pisarz wyznaje, że nie posiadł prawdy w pełni, a wiedza teologiczna była dla niego niejasna. Ma głębokie przekonanie, że nie zrozumiał wszystkiego. Choć Traktat ma dość smutny ton, poeta stwierdza w jego ostatnich wersach, że nadal pozostanie wierny:
„W pewnej odległości postępuję za Tobą, wstydząc się podejść bliżej” .
Miłosz był niezwykle wytrwały w swojej drodze, starał się wyjaśnić potomnym odkryte znaczenie istnienia dobra i zła jednocześnie, dzięki temu współistnieniu potrafimy odróżniać jedno od drugiego, prawdę od imitacji, wiarę od niewiary:
„Niebyt się szerzy i spopiela obszary bytu
Strojąc się w barwy i kształty, które udają istnienie”.
Wiersze napisane pod koniec życia są końcowymi akordami tej życiowej podróży i pragnienia Boga. Wiersz – prośba do „Niewypowiedzianego, naszego Ojca w niebie” o wybaczenie tego, ze „igrał z prawami świata”, a ostatnim przytoczonym tekstem będzie Dziękczynienie:
Obdarowałeś mnie, Boże – czarodzieju.
Wdzięczny Tobie jestem za dobre i złe.
W każdej rzeczy na ziemi światłość wiekuista
Jak teraz tak i w dzień po mojej śmierci.
Zakończenie
„O czymkolwiek Miłosz mówił, czy były to sprawy błahe i pozornie nieznaczące, czy uwagi humorystyczne i cyniczne, my, rozmównicy Jego, wiedzieliśmy, że za Jego słowami skrywają się pomyślenia albo dręczące przeczucia spraw wiecznych i najważniejszych. Dlatego rozmowa z Miłoszem nigdy nie była banalna, choćby te sprawy wieczne nie były w niej wprost poruszone”-tak wspominają wspólne spotkania Tamara i Leszek Kołakowscy.
U Miłosza poznanie dokonuje się skrajnie zmysłowo, to zmysły są głównymi narzędziami, jednak nie jedynymi. Metodą poznania jest docieranie do prawdy poprzez dyskurs z samym sobą, refleksja nad kondycją i sensem istnienia człowieka, świata w ujęciu społecznym, oraz rozważanie problemu dobra i zła w naturze. Ważną rolę odgrywa intuicja. „Bo – jak mówi Leszek Kołakowski – nieważny jest rodzaj absolutu epistemologicznego, jaki się przyjmuje (Cogito, objawienie, czyste fenomeny, wrażenia zmysłowe, świat życia codziennego), aby ogarnąć totalność ludzkiego doświadczenia i świata. Ważna jest chęć docierania do głębi »wszystkich światów«, znamionująca odwieczne pragnienie ludzkie – poszukiwanie i poznanie prawdy”.
Miłosz nie znalazł wyczerpujących odpowiedzi na stawiane sobie pytania ani w filozofii, ani żadnej innej dziedzinie naukowej, zdecydował się, mimo braku argumentów rozumowych, iść w stronę wiary, przekraczającą możliwości umysłu, nie odrzucając przy tym innych, pozachrześcijańskich wyjaśnień.
Pragnienie Boga w twórczości i życiu Czesława Miłosza jest niezwykle inspirujące. Jego wysiłek dotarcia do prawdy, konsekwentna wiara mimo upadków, zwątpień i doświadczeń. Parafrazując słowa Edyty Stein życie Miłosza była to długa i ciemna droga; kamienista i twarda, często opuszczały go siły. Czytając jednak biografię mam nieodparte wrażenie, że Bóg był tuż obok, a Miłosz zostawił nam na zawsze „rodzaj godności i żarliwości ludzkiego pragnienia Boga”.
Streszczenie
Pragnienie Boga w twórczości i życiu Czesława Miłosza jest niezwykle inspirujące. Przekazana mu w dzieciństwie wiedza religijna była wciąż weryfikowana, ubogacana lub pomniejszana, na co wpływały doświadczenia i liczne wątpliwości. Jednak pisarz z niezwykłą wytrwałością starał się zrozumieć naturę Stwórcy i odnaleźć dowody Jego działania, obecności. Jest przykładem człowieka o głębokiej wierze, mimo braku intelektualnych argumentów. Jako doświadczony człowiek podsumował, że współczesna poezja jest skierowana na dotarcie do prawdy i odnalezieniu odpowiedzi na najważniejsze pytania ludzkości. W artykule starałam się zarysować duchową drogę Czesława Miłosza w ujęciu biograficznym.
Summary
Czesław Miłosz. Inspiring desire for God.
The desire for God in the work and life of Czeslaw Milosz is very inspiring. Religious knowledge which was conveyed to him in his childhood was still verified, enriched or diminished and it was determined by experience and numerous doubts. However, the writer tried to understand the nature of the Creator with remarkable perseverance, moreover he tried to find evidence and presence of His action. He is an example of a man of deep faith, despite the lack of intellectual arguments. As an experienced man he summed up that modern poetry is aimed at getting to the truth and finding answers to the most important questions of humanity. In this article I tried to outline the spiritual path of Czeslaw Milosz in biographical terms.
Słowa klucze: inspiracja, pragnienie, Bóg, rozwój, poszukiwanie, dojrzewanie, duchowość.
Keywords: inspising, desire, God, development, search, maturing, spirituality.
Bibliografia:
Cz. Miłosz: Przygody młodego umysłu. Kraków 2003.
Cz.Miłosz: O podróżach w czasie. Kraków 2004.
Cz. Miłosz: Wiersze wszystkie. Wydawnictwo Znak, Kraków 2011.
Cz. Miłosz: Metafizyczna pauza. Kraków 1989.
Cz. Miłosz: Dolina Issy. Wydawnictwo Literackie. Kraków 1998.
Cz. Miłosz: Rodzinna Europa. Kraków 2001.
Cz. Miłosz: Ostatnie wiersze. Wydawnictwo Znak, Kraków 2006.
Cz. Miłosz: Wiersze I – III .Wydawnictwo Znak. Kraków 1993.
Cz. Miłosz: Tajemnica ”Miguela Manary”, Pion, 1 maja 1938; PMU.
Z. Zarębianka: Wtajemniczenia (w) Miłosza, Homini, Kraków 2014.
L. Vallee, Kochaj dzikiego łabędzia, tłum. M. Heydel, „Tygodnik Powszechny” 2001.
A. Franaszek: Miłosz. Biografia. Wydawnictwo Znak. Kraków 2011.
Biblia Tysiąclecia, Nowy Testament: Mt 13, 39. Wyd. Pallottinum. Poznań 1987.
Jan Paweł II: Pamięć i tożsamość. Wyd. Znak, Kraków 2005.
https://laboratorium.wiez.pl/teksty-korepetycje.poezja_jako_traktat_teologiczny
M. Bernacki: Czeladnik i mistrz. Czesława Miłosza spotkania z Oskarem Władysławem Miłoszem, Postscriptum Polonistyczne, 2011, 2(8).
I.J.Adamska OCD: Dar, wezwanie, obietnica. Wyd. Karmelitów Bosych, Kraków 2002.
S. Bereś: Ostatnia wileńska plejada. Szkice o poezji kręgu Żagarów. Warszawa 1990.
pl.wikipedia.org/wiki/Nihilizm
https://www.polskieradio.pl/8/734/Artykul/360375,Pod-podszewka-swiata-o-metafizyce-Milosza
https://www.tygodnik.com.pl/kontrapunkt/60-61/traktat.html
https://encyklopediaksiazek.cba.pl/Wiki/index.Św.Augustyn
T. Kołakowska, L. Kołakowski: Rozmowy [w:] Obecność. Wspomnienia o Czesławie Miłoszu, pod red. A. Romaniuk, PWN, Warszawa 2013.
A. Grzegorczyk: Blask prawdy [w:] Edyta Stein: Byt skończony a byt wieczny. Wyd. Karmelitów Bosych, Kraków 1995.
https://www.gimkatolickie.opole.pl/dla_uczniow/kronika.pdf
https://www.polskieradio.pl/8/734/Artykul/360375,Pod-podszewka-swiata-o-metafizyce-Milosza